środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 27 !!! :(

Oczami Justina

Nie wierzę w to co się stało. Szybko zadzwoniłem do mamy, że zaraz będziemy. Spakowaliśmy się i ruszyliśmy do szpitala. Gdy byliśmy na miejscu Katy wybiegła z samochodu a ja zaparkowałem. Siedziałem chyba około 10 minut bo Katy zadzwoniła gdzie jestem. Wyszedłem z samochodu i ruszyłem w stronę szpitala. Wjechałem windą na górę i poszedłem do pokoju gdzie leżały moje maleństwa. To uczucie, że wiesz o tym, że to koniec ich życia jest straszne. Po chwili wszedł lekarz i powiedział nam o ich chorobie. Przyznam, że Katy nie znosi tego za dobrze ale jaka matka była by spokojna wiedząc, że jej dzieci mają kilka dni życia iż choroba szybko postępuje. Katy z mamą zostały w sali a ja z lekarzem wyszedłem.
- Proszę mi powiedzieć ile im zostało - powiedziałem do lekarza powstrzymując łzy.
- Góra 3-4 dni ale choroba za szybko postępuje więc nawet może się to wydarzyć dzisiaj lub jutro rano. Przepraszam nie mam na to wpływu.
- Rozumiem - powiedziałem i poszedłem do sali.
Gdy wszedłem zobaczyłem Katy która cała się trzęsła. Podszedłem aby ją przytulić lecz mnie odepchnęła.
- Ej co jest ? - zapytałem zmartwiony jej postępowaniem
- Przepraszam Justin ale nie mam ochoty na nic nawet na życie
- Kochanie to nie nasza wina, wiem że to przeżywasz bo ja mam tak samo ale nic już nic nie da się zmienić. Najwyraźniej Bóg chce ich u siebie, przy swoim boku.
- Dlaczego ich ? Przecież są tacy mali - mówiła przez łzy.
- Taka jego wola - nawet nie próbowałem jej dotknąć bo była zbyt rozdrażniona.
Spędziliśmy w szpitalu całą noc. Nie idziemy do domu gdyż w każdej chwili może się stać to czego tak bardzo nie chcemy. Poszedłem po kawę i podałem Katy i mamie. Obie cały czas płaczą i się przytulają. Byłem taki szczęśliwy, że wreszcie będę miał dzieci. Mimo tego iż jesteśmy młodymi rodzicami nie poddaliśmy się więc dlaczego zostaną nam odebrane ? Nigdy nie dostanę odpowiedzi na to pytanie lecz mam nadzieję, że w niebie będzie im równie dobrze jak z nami. Boże zajmij się nimi gdy będą u twojego boku. Przeżegnałem się i wróciłem do sali. Katy cały czas obwinia się o to co się wydarzyło, o to, że nie poszła na badania. Lekarz mówi jej, że to nie jej wina bo choroba jej trudna do wykrycia we wczesnym stanie. Katy ma napady złości co mnie martwi. Codziennie przychodzi do niej psycholog co trochę jej pomaga. Siedzieliśmy już całkiem zmęczeni nie śpimy już drugą noc. Nagle obudził nas ciągły dźwięk. Do sali wpadł lekarz i powiedział abyśmy wyszli. Po 30 minutach wyszedł z sali, wiedziałem co powie.
- Przykro mi - po tych słowach Katy wpadła w histerię nie dało się jej uspokoić.
____________________________________________

:( Smutny rozdział
Komentujcie
Czy Justin i Katy wytrzymają próbę i nadal będą razem ?
Zdecydują się jeszcze kiedyś na dziecko ?
Odpowiedzi an te pytania w następnych rozdziałach.

1 komentarz: